Lubię, kiedy pada

Po dwutygodniowej przerwie nareszcie jest. Wyczekiwany i wyteskniony. Kolejny, jeszcze lepszy odcinek najseksowniejszego polskiego podcastu :) Co dzisiaj? Dzisiaj "letko" zakatarzonym i zachrypnietym glosem zapraszam Was, moi drodzy, do szkoly a wlasciwie to do klasy a jeszcze wlasciwiej do naszej klasy. Uwaga na koncu bedzie zapowiedziana juz gdzies kiedys niespodzianka. Pozdrowienia dla Marzeny!

Po raz osiemnasty zapraszam na odrobine deszczu w tle, odrobine muzyki i duzo mojego mamrotania. Z okazji czwartej juz rocznicy przejscia na emeryture samolotu Concorde zabieram Was, drodzy sluchacze na mala wycieczke po Duxford, gdzie mozna zobaczyc jeden z pierwszych samolotow tego typu. Poznacie tez przepis na samolot wlasnej produkcji. Zapraszam wiec do sluchania, komentowania i ubolewania nad jakoscia merytoryczna i techniczna. Wysokich lotow w nowym tygodniu!

Mialo byc o Burghley House, mialo byc o swietach. Jest tylko o swietach, o przedwczesnych swietach i o innych rzeczach przy okazji tez. Zapraszam na 25 minut mojego marudzenia, zycze wytrwalosci i owocnego komentowania.

Sweet euphoria to tytul piosenki, ktora otwiera dzisiejszy odcinek, ale jest to tez najdokladniejszy chyba opis tego co przytrafilo mi sie ostatnimi czasy. Zapraszam wiec na szesnasty odcinek, ktory mial byc o tym wszystkim a wyszedl jakby troche inaczej, co nie znaczy zle. Zapraszam do mobilego studia Costa Caffee na cinnamon latte oraz malinowego muffinka. Zapraszam do sluchania. Po prostu zapraszam...

Dookola blyski wystrzalow rozswietlaja wieczorny mrok, huk raz po raz rozdziera cisze. Czy to poczatek nowej wojny? Czy to atak terrorystyczny? Czy to moze nowy rok? Nic z tych rzeczy. To Bonfire Night. Taka angielska tradycja. Posluchajcie o co chodzi. Zapraszam na podcast edukacyjny :)